Dickery – najbardziej kontrowersyjne gofry w Polsce

Gofry do jedzenia (nie) dla dzieci?

Dickery

odwiedziłam w dwóch miastach, najpierw w Warszawie, a potem w Krakowie. W zasadzie o tym, że otwierają się w Krakowie dowiedzieliśmy się przypadkiem przechodząc przez Stradomską, zaraz po powrocie ze stolicy. Lokal zastaliśmy jeszcze bez szyldu z nazwą, za to już wyposażony w slogan „The hottest bakery“.

Dickery Warszawa

Poszłam bez uprzedzeń. Chciałam zobaczyć i spróbować największej gofrowej kontrowersji ostatnich tygodni. Jednak ta warszawska, pierwsza wizyta pozostawiła mnie z nieciekawym uczuciem i lekkim moralnym kapciem w głowie. Opowiem Wam dlaczego.

Cukiernię można znaleźć na węch, szczególnie idąc od strony Placu na Rozdrożu. Waniliowo słodki zapach unosi się po dzielni kusząco wabiąc pod swoje drzwi. Pod cukiernią ustawiła się kolejka młodzieży w wieku od ok 13 do może 20 lat. I to właśnie te dopiero wkraczające w nastoletniość dzieciaki spowodowały, że poczułam się nieswojo. Bo zapach w lokalu piękny, wystrój fajny, wszystko okej. Ale czy to dobre miejsce dla 13latka/i? Bo niby dlaczego taka młoda osoba ma jeść penisowe albo cipkowe gofry?

Dzieciaki są tu przede wszystkim dla mody. Starsze może też dla łamania konwenansów. Jasne, ale od kiedy nie przeszkadza nam, że tabu sexu przełamują tak młode osoby? I nie mówię o 16-latkach, ani tym bardziej młodych pełnoletnich.

Tu jednak spotykam dzieciaki, którym ledwo co rodzic pozwolił wyjść i wrócić samemu po szkole do domu. A ten idzie na modnego gofra dwuznacznego, by zajadać się nim gdzieś na ławce pod blokiem. Narażony na wzrok niecny, podejrzany, prędzej czy później możliwie obecny....

Takie mam wrażenia po Warszawie. Że drogie Dickery nie tędy droga i pieniędzy robić na dzieciach nie należy. Że może jakiś dozór wieku, utrudniony, jasne, ale może warto spróbować. Są legitymacje w razie wątpliwości. Jest opcja wprowadzenia 3 wyboru. Żeby jednak dzieci nie częstować intymnymi częściami ciała pod postacią ciasta oblanego czekoladą. Żeby może wyjechać marketingowo do innej grupy docelowej, może pokazać jaki to fajny punkt na mapie do odwiedzenia w 18kę, niech stanie się numerem obowiązkowym na panienieńskich wieczorach i kawalerskich.

Dickery założyli jednak młodzi ludzie i o tym nie myślą. Bo dla nich to kasa, to fejm, to radość z sukcesu. Więc może zamiast im tak przyklaskiwać na każdym kroku i pani psycholog, co widzi tylko uwalniającą atmosferę, zwróci jednak uwagę, że niekoniecznie pchanie ciastkowego penisa w usta dzieciom to rozsądna sprawa. I zadba razem z właścicielami o zdrowe podejście do wieku kupujących.

Może jednak warto edukować i zmieniać świat nie bez względu na wszystko, tylko mając na względzie wszystko, w tym wiek i otoczenie.

Dickery Kraków

Nie chcę jednak tylko i wyłącznie drzeć szat na Dickery. Jest to odważny koncept, wcale estetyczny, co różnie wychodzi, biorąc pod uwagę tematykę i pewnie nawet dobrze, że jest. Nowe spojrzenie na to miejsce tchnęła we mnie wizyta w Dickery w Krakowie. Może dlatego, że klientela była nieco starsza. Było też luźniej, a więc można było złapać własne myśli i zastanowić się na spokojnie czy w ogóle mam ochotę zjeść gofrową cipkę.

Trafiłam na parę, dziewczynę i chłopaka, nieco skrępowanych swoją wizytą w tym miejscu, tacy rumiani i zawstydzeni zamawiali sobie po jednym okazie z dwóch. Wyglądali jak na randce. I faktycznie było w tym coś słodkiego i uwalniającego. Bo może właśnie w tym wieku, pierwszych miłości fizycznych, takie miejsce wyzwoli skrywane uczucia, rozbawi, zdejmie trochę straszności z tajemnicy i pozwoli na powolne odkrywanie siebie, zaczynając właśnie od zjedzenia razem gofrów.

Tak to wyglądało. Tak się to czuło.

Czy Dickery bez reklam celowanych w najmłodszych, bez częstowania swoimi goframi dzieci, przestanie narażać się na tak dużą falę krytyki? Ależ oczywiście, ze nie! Konserwatywność ma się u nas bardzo dobrze. Za to odeprze ataki o seksualizowanie najmłodszej populacji na styl amerykański, który nic dobrego nie przyniesie, a wiele może zabrać.

 

Dickery – wyznacz granice, reklamuj się zdrowo i bądź silną marką na przekór.

Smaczne czy takie se?

Jako koneser smaku słodkiego, uważam, że lepiej pachną niż smakują. Czekolada, owszem pierwsza klasa. Posypka mniam. Sam gofr raczej taki se. Głównie dlatego, że nie podawany od razu, a po paru minuatch ostygnięcia, traci swą puszystosć i miękkie ciasto, o które w gofrach chodzi. Ciasto robi się zbite i moim zdaniem gorsze od klasycznego czy bubble. Na pewno efekt ten zginie, jeśli wybierzemy gofra z wypełnieniem. Ale nie oszukujmy się, nie do końca o smak gofra tu komukolwiek chodzi. Smak to tylko miły dodatek.

Śmieszne, ale prawdziwe

Krakowskie Dickery już (czyli niecałe dwa miesiące od otwarcia lokalu na Stradomskiej) dorobiło się podróby. Na rogu Dietla i Wielopole powstało Licekry. Forma goferków 1:1. Różnicę znajdziecie w cieście i posypce. Może jeszcze w czymś, ale nie wchodziliśmy po szczegóły. ;)

Autor:
cukiernie

Z zamiłowania do gustownych deserów, pachnących domowych wypieków i nowoczesnych kunsztownych torcików. Odwiedzamy kameralne cukierenki i znane miejsca. Jesteśmy wszędzie tam, gdzie unosi się ten charakterystyczny dla dobrej cukierni mix zapachów: świeże ciasto, palone masło, karmel i czekolada. Zaglądamy w lady cukiernicze, smakujemy topowych łakoci, wypatrujemy nowości.

Dodaj komentarz

Aby dodać komentarz Zaloguj się. Nie masz konta? Zarejestruj się w naszym serwisie.



Search
Generic filters